top of page
  • Zdjęcie autoraAGAD

„Wziął Pan Bóg wielką ozdobę tej Korony”

Zaktualizowano: 22 sty 2021

Anna Jagiellonka (1523-1596), królowa polska. Była przedostatnią z dzieci Zygmunta Starego i Bony. Jako ostatnia z dynastii jagiellońskiej, odegrała istotną rolę w czasie trzech pierwszych bezkrólewi. W 1587 roku doprowadziła do elekcji swojego siostrzeńca Zygmunta na króla polskiego, licząc, że będzie mogła w jego imieniu sprawować rządy w państwie. Wkrótce jednak pogniewała się na swego „Zysia”, który nie dopuścił jej do współrządów. Rzadko bywała na dworze królewskim w Krakowie. Zmarła 9 września 1596 r. w Warszawie na rękach Zygmunta III.


W naszym zasobie zachował się list króla Zygmunta III z 12 września 1596 r. napisany do Sebastiana Lubomirskiego, kasztelana małogoskiego. Król informuje w nim o śmierci swej ciotki i zaprasza na uroczystości pogrzebowe do Krakowa.


Zygmunt III z Bożey łaski Król Polski, Wielkie Książę Litewskie, Ruskie, Pruskie, Mazowieckie, Żmudzkie, Inflanckie etc i Szwecki, Gottski, Wandalski dzied[ziczny] król


Urodzony wiernie nam miły, Królową Jei Msci Ciotkę nasze mieliśmy za własną matkę, znaiąc iey uprzeymą miłość y wielgie dobrodziejstwa ieszcze z młodości naszey od niey odniosszy. Wziął Pan Bóg nam matkę a wielgą pociechę , wziął wielgą ozdobę tey Corony, w którey żeła pamięć y krew cnych królów domu Jagiełowego przodków naszych sławnych po wszystkiem świecie, sczęśliwych w tey Coronie. Wielgi tedy żal odnosiemy a tym większy, że tego rozumienia jesteśmy ysz dla pobożności wielgiey y świątobliwości starożytney Królowey Jei Msci a cnót wieczney pamięci godnych Pan Bóg osobliwie nam y tey Coronie błogosławił. Uciekaiąc się tedy do iego świętey miłości z gorącemi proźbami będziemy, aby tosz błogosławieństwo przy Coronie y nas zostawił. Jednak nie wątpiemy, że spolnie W[ierność] T[woja] straty tey spolney naszey żałujesz y żałować będziesz. Gdysz zaprawdę nasza to telko a królestwa tego zguba y strata na doczesnego tego królestwa przeszłą do wiecznego. Żeście iey iednak ze łzami obchodzić żeśmy powinni czas do oddania iey ostatniey posługi złożyliśmy na dzień XII novembra żądając abyś W[ierność] T[woia] do nas przybydz nie zaniechał na miejsce pogrzebów przodków naszych do Crakowa. Pobożnością tą y u P. Boga zjednasz sobie zasługę y my tę chęć, którą przeciw zmarłey Paniey swey pokażesz, łaską naszą W[ierności] T[wej] oddawać będziemy. Życząc zatym W[ierności] T[wej] zdrowia y wszego dobrego.

Dan w Warszawie dnia XII miesiąca września Roku MDXCVI panowania królestw naszych polskiego dziewiątego, szwedzkiego roku trzeciego.

Sigismundus Rex

(AGAD, Archiwum Publiczne Potockich, sygn. 7/1)



Pogrzeb Anny Jagiellonki odbył się 12 listopada 1596 r. w Krakowie. Spoczęła w kaplicy zygmuntowskiej, a kazanie podczas pamiętnej uroczystości wygłosił ksiądz Piotr Skarga. Poniżej przytaczamy obszerne fragmenty tej homilii.


Godzi się po śmierci człowieka pobożnego chwalić y przykład cnót iego ludziom zostawić i pamiątką wieczną dobroć jego uczcić; i żałować a płakać śmierci jego. Przed śmiercią (mówi Pismo) nie chwal żadnego dla odmiany i niedotrwania, któremu ludzka słabość podlega. Lecz po dokonaniu pracey i drogi żywota tego i po skończeniu roboty; chwalmy dobre robotniki, jako Pismo mówi; aby wspominanie ich było ku błogosławieństwu i nam do zbudowania i onym do zapłaty. Nie będziem chwalić tej białejgłowy królewskiej zacności z urody i wdzięczności, bo to lekkie i spolne ze złemi dary. Ale jako mędrzec w tych słowach na czoło położonych każe z bojaźni Bożej i z cnót, które z niej rostą, sławić ją winni jesteśmy. […]

O tej wielkiej królowej Annie Jagiełównie, której żałośny ten pogrzeb czynim, która nie tylo szkody żadnej królestwu temu i ludziom swoim nie uczyniła; ale osobliwą miłośnicą narodu swego będąc wielce im pożyteczna była i pokój a dobre ich rozmnażała i z wielkich trudności wyrywała; iż zejścia jej bez żałości i serdecznego bólu wylania łez naszych wspominać nie możem. Nie tylo wszytkim pożyteczna i Rzeczypospolitej i poddanym swoim jako matka była; ale tę cnotę przełożonych dobrych z przodków swoich wzięła i ona rodzaj ich jako ostatni potomek zamknęła, które tu się wspomnieć y zasługi ku wam królów waszych ojców jej przypomnieć bardzo się godzi i powinno jest.

Prawnuczka jest Jagieła ta Anna królowa, który litewskie szerokie państwa z Koroną tą złączył […]

Młodość jej i wychowanie przystojne królewskiej dostojności i chrześcijańskiej było. Do starszych swoich wiary katolickiej nabożeństwa przyuczywszy się dziwnie je rozmnażała i statecznie w nim trwała. Za jej czasów heretyctwa rozmaite od Lutra począwszy, do Polski przybyły, któremi gdy się wiele ludzi dworskich i panów i pań wielkich zarażało, ona cale i niedobytej zawżdy wiary stawała, będąc tym nowinam i niezbożności wielkim nieprzyjacielem i ine białogłowy zwłaszcza od jadu tego odwodziła. Pod interregnum, gdy jeden wojewoda heretyk w Warszawie zbór i ministry zakładać chciał, mocnie się sprzeciwiła i ministry wygnała i miasta wszystkiego z jego przedmieszczany od tej skazy obroniła.

Na modlitwie w kościołach wiele godzin i nad zwyczaj i siłę niewieścią trawiła. Pospolicie co dzień ośm godzin rano y na nieszporze w kościele modląc się przebyła. Tak iż przy moiej przytomności papieski legat Porticus barzo się takiej gorącości dziwuiąc, o to ją karał, aby zdrowie swoje na baczeniu miała. A czasów postnych i modlitew 40 godzin dzień i noc i drugdy [niekiedy] dwie nocy mało co wychodząc, przetrwała. W ony wielkie dni czwartek, piątek i sobotę aż do niedziele surowie pościła i między pospólstwem nieznajomą jako uboga jedna aż drugdy [niekiedy] do omdenia w kościele zostawała, zwłaszcza w Warszawie u Bernardynów.

W postach byłą bardzo surowa, trudząc się imi jako ona Judyth, a zwłaszcza gdy do naświętszych Sakramentów przystępować miała, abo gdy w potrzebach pospolitych jakie modlitwy nakazane były, abo gdy mąż jej Stephan na wojnie przemieszkiwał. Srzody nigdy jedzenim mięsa aż do śmierci i z czeladką swoją nie przestąpiła. W ceremoniach i służbie kościelnej tak była umiejętna i ćwiczona, iż sama kapłanom, zwłaszcza warszawskim, za biskupa i wizytatora stała i na nie się w pilności służby Bożej oglądać musieli.

Miłowała czystość panieńską i w niej miała zostać aż do śmierci, by jej była miłość ku Rzeczypospolitej i ojczyzny i uspokojenie królestwa, a z złego razu wyrwanie tego nie odradziło. Po wszytek wiek swój żadnej nigdy przymówki ani podejrzenia o sobie z strony czystości nie miała, jako ona Zuzanna i była zawżdy wszelakiej nieuczciwości nieprzyjacielem i swoim nie przepuściła i dlatego wiele prześladowania i frasunków i od wszego stanu białychgłów pogardzenia cierpiała.

Żywot wszytek jej pełny był frasunków i utrapienia, na którym królom i wielkim stanom nie schodzi. Drudzy mniemają, iż to nawiętse szczęście na świecie królem być abo królową, a ono by wysokie drzewa więcej wiatrom mocnym podległy, częsisze na nie troski i bojaźni na ty wyniosłe wieże częściej gromy biją. Barziej ich każda krzywda i nędza boli, barziej ich każdy przypadek stroszcze. Z młodości patrzyła na śmierć ojca swego Zygmunta Wielkiego, patrzyła na smutny odjazd matki swojej z Polski, po której z siostrą Katarzyną zostając i oną się ciesząc i tę pociechę żegnając do Szwecyey utraciła i sama w sieroctwie wielkim została, które acz brat król August opatrował, jednak srogie przypadki przymieszane były, w których oczu swoich od łez nie osuszała.

Przypadła ciężka pokusa wszystkiemu królestwu a jej najbarziej jako ostatnie osierocenie, śmierć brata jej króla Augusta bez zostawienia potomka krwie królewskiej. Sama tylo we płci swej z domu królewskiego zostając, oczy wszytkich ludzi na się obracała. Przychodziły na nią takie czasy, iż w niedostatku niemałym zostawać musiała, nie wiedząc czym i kuchnię opatrzyć. Raz nie została iedno przy jednym kubeczku srebrnym, na który aż do śmierci, sierotką go zowiąc, rada patrzyła.

Na wielkie zamieszanie w królestwie pod interregnum i rozdwojania ludzi patrząc, gdy jedni tego, drudzy owego niezgodnie i z niebezpieczeństwem ojczyzny obierali, jako była wielką miłośnicą ojczyzny swej na modlitwach do P. Boga i postach prawie omdlewała. Kapłany i inne, które mogła nabożne do wołania ku P. Bogu pobudzając. A gdy iej więtsza część stanów koronnych dała znać, iż pokój i zatrzymanie ojczyzny inaczej stać się nie może, jedno żeby wojewodę siedmiogrodzkiego Stephana za małżonka wzięła, długo się dla przedsięwziętej acz niepoślubionej czystości panieńskiej rozmyślając, wolała dosyć czynić miłości ku ojczyźnie, której i zdrowim służyć chciała i na męża takiego przyzwoliła. Z czym się często i przed ludźmi, nie tylo przed P. Bogiem oświadczała, iż to z samego szczerego ku ojczyźnie i ludu swemu baczenia i chęci uczyniła. Co się nam wszystkim i koronie szczęśliwie powiodło. Bo za takim małżeństwem pokój się i jedność królestwu wróciła i cokolwiek dobrego sławnego i tej Rzeczypospolitej pożytecznego Stephan król wielki, dzielny i mądry małżonek jej uczynił, to się słusznie przyczytać ma jej takiej ku ojczyźnie miłości.

Tak uczyniła ona wielka i sławna panna Pulcherya, córka cesarza Arkadiusza, która maluczkiego brata swego Theodoziusza mniejszego zastępując, nabożeństwem czystości swej długo szczęśliwe państwo rzymskie sprawowała i gdy lat dorósł a sam nie barzo długo panując, bez potomstwa umarł, mianując na państwo sławnego i cnego rycerza Marcyana, przypuszczony na cesarstwo być nie mógł, jeśliby żoną jego Pulcherya cesarskiej krwie panna, acz już letnia nie została. Ona mądrze, wszakże za ochroną poślubionej P. Bogu czystości swej, przyzwoliła i państwo ono z niebezpieczności i niezgód wyrwała.

Lat jedenaście z Stephanem wojennym przeżywszy i z jego się rycerskich niebezpieczeństw frasując, a zwycięstw gęstych i mądrego królestwa sprawowania pociechę mając, zaś wielkiego smutku z śmierci jego zażyła i nowe się trwogi dla interregnum otworzyły, w których ona znowu dobre swej ojczyzny obmyślając i do zgody lud przywieść chcąc, życzyła siestrzeńcowi swemu, dzisiejszemu panu naszemu, jako własnemu synowi królestwa. Do czego za jakim staraniem i czuciem i pilnością za kłopoty wielkiemi i nakłady, okrom ustawicznych modlitw do P. Boga i postów przyszła, wszyscy lepiej pamiętacie. O wielkim ufaniu jej w Panu Bogu około tego, iż w tym ją cieszyć miał, to się rzec może, iż na poły o tym niejakie objawienie miała. Bo gdy jej poseł Jednego wielkiego króla prosił, aby na Rakuszanina zezwoliła, żadną miarą tego uczynić niechciała. A gdy jej nalegał, iż nie jest rzecz podobna, aby mając inne królestwo, to wziąć miał, ona mocno twierdziła, iż weźmie. A gdy jeszcze przydawał, iż przez morze trudno ma tak rychło przebyć, ona mówiła, iż wiem, że go Pan Bóg przeprowadzi. A gdy jeszcze nalegając prosił, aby na tego a tego przyzwoliła, jeśliby on nie przyjachał, rzekła „żadną miarą nie przyzwolę, bo wiem, iż z łaski Bożej przyjedzie i na czas przybędzie”. Taka był jej stateczność i ufanie w Panu Bogu, a nie próżne, bo się wszystko ziściło.

Jakie miała prześladowanie i bojaźń przeciwników elekcyey siestrzeńca swego, wiecie. Wojny ony i oblężenia Krakowa jako ją suszyły. U Piotrkowa z jaką się trwogą i bojaźnią do Warszawy i zdrowia swego niebezpiecznością wracała. Jednak po wielkich troskach i bojaźniach pocieszył ją P. Bóg, iż ośm lat patrzyła na królowanie szczęśliwe jakoby syna swego, iż oglądała i potomstwo jego, prawnuczki swoje: córeczkę i syna króla Jego M. na ręku swoich piastując i na dobre postępki króla Jego M. patrząc. Lecz po tej posiesze nastąpił niedługo kłopot nie odbyty, to jest ostatnia niemoc i śmierć bliska.

Gdy lecie roku przeszłego do chrztu synaczka króla J. M. Władysława do Krakowa przyspiała, po chrzcie onym źle się mieć poczęła i zaraz odnawiała w Krakowie testament, aż się wybrawszy znowu do Warszawy, kilka miesięcy charlejąc a nigdy mięsa już ani kosztując, na końcu miesiąca augusta roku tego czując się słaba, rzekła do swego spowiednika: „już rychło wpadnę w niemoc, z której nie wstanę”. I na początku septembra nastąpiła na nią wielka choroba, w której po kilku dniu do tegoż swego spowiednika rzekła: „Już się żadnej pociechy na zdrowiu nie spodziewam”. A on jej rzekł: „Jeśli tak, a na doczesnych tych pociechach schodzi, rzućmysz się mocnie do duchownych, do Boga, który lepszemi i wiecznemi nagrodzi”. I zaraz przyprawiła się przenaświętszymi Sakramenty i ostatnim pomazanim Oleju ś. Przy bytności żałosnego syna swego króla J.M., który z nią zaraz bolał.

Jest się czym budować, obmyślaniu jej w onych królewskich dostatkach o śmierci i o gotowaniu do niej. Słyszałem z ust jej, gdy powiadała jako wszytki potrzeby do pogrzebu pod swoim łóżkiem chowała i z sobą woziła i testament zawżdy porządnie spisany miała. Grób sobie przed kilkanaście laty w Krakowie zgotowała i na nim się zawżdy tam będąc wedle swego zwyczaju modliła, na swój obraz i kamień grobowy patrząc i o końcu swoim myśląc. A przetoż P. Bóg iej dał barzo szczęśliwe w chorobie ostatniej zejście.

W ciężkiej niemocy kończąc żywot swój, na każdą godzinę we dnie i w nocy słuchała rozmów i upominania naszego duchownego i na pytania nabożnie nam odpowiadając, z ochotą końca pragnęła i mówiła: „Śmierci się nie boję, ale się sądu boskiego boję”. I gdyśmy jej jako kapłani dobrą myśl czynili, iż sędziego łaskawego mieć będzie, który dla niej umarł i zdrowie swoje położył, ręce podnosząc P. Bogu dziękowała i pociechę brała. Czeladkę swoją, którą dziwnie miłowała, płci obojej przepraszała, dziękowała, królowi J.M. usty swemi zalecała. Samego K.J.M. upominała, aby pobożnie panował i cnót przodków swoich królów polskich naśladowcą będąc, lud swój i tę ojczyznę miłował i oddając mu ręką swą testament i klucze do pozostałych rzeczy, hojnie łzy z oczu Jego K. M. wytoczyła. Królowej też Jej M. młodej, która jej pilnie w niemocy służyła i prawnuczętom swoim upominki żegnane z wielką miłością oddawała i tak pięknie i cicho do ojców swoich odeszła, ducha P. Bogu oddając przy królu Jego M., który jej palcami swemi oczy zamknął.

Była białogłowa wielkiej prostoty i uprzejmości serdecznej, chytrości i oszukania i szkody żadnemu nigdy ani życzyła, ani czyniła. Niewinność chrześcijańską wyrażając i nieprzyjaciołom źle nigdy nie oddawała. W łaskawości królewskiej i w politowaniu i miłosierdziu, zwłaszcza nad wdowami, sierotami i kmiotkami i wszytkimi uciśnionemi, serce i wnętrzności otwarzała, pomagając i u królów i czym mogła. Na jałmużny ręce otwarzała: kościołom, zakonom i szpitalom i Akademiey dobrze czyniąc.

Do swój królewski i panną będąc i wdową porządnie sprawowała, powagę królewską i uczciwość temu stanu przystojną we wszytkim zachowując. Dwór swój dostatkiem opatrowała, naznaczone zapłaty zawżdy oddając i opatrzeniem je dożywotnim podzielając.

Umarłym też miłosierdzie wielkie pokazowała i gospody ich i pogrzebów uczciwość opatrowała. Matce swej z wielkim kosztem i nadanim służby Bożej i opatrzeniem wiecznym kapłanów w Barze, grób i kaplicę sprawiła. Ojca swego kaplicę Korancką dochody rozmnożyła. Brata swego ciało z Knyszyna wielkim swym kosztem do Krakowa wprowadziła i grób kosztowny postawiła. I mężowi swemu ozdobną kosztem królewskim kaplicę i grób także w Krakowie zgotowała. Pragnęła tego, aby i siostry swej Katarzyny królowej szwedzkiej, matki pana naszego ciało do Polski z krajów heretyckich i zamorskich przenieść mogła. Lecz do tego nie przyszła, ozdobnie jednak i nakładnie jej pogrzebu ceremonie w Krakowie odprawiła.

Tak się królestwu wszystkiemu i stanom jego i domownikom i poddanym wszytkim zachowała, iż słusznie nad śmiercią jej płakać i onej żałować winni jesteśmy.

Żałujcie kapłani boży i wszytek stan duchowny, iżeśmy obrońcę wiary ś. i stanu naszego życzliwą dobrodziejkę utracili, która nas jako ojce czciła, która mawiała i w uszach moich: „Co się przez kapłany i sługi boże sprawuje, to ma od Boga błogosławieństwo”.

Żałuj królestwo wszystko ostatniego potomka królów twoich i panów pogrzebasz, którzy cię na ręku jako piastunki i mamki nosili i sławę twoją i pokój i pożytki rozmnożyli i za dobre twoje umierać chcieli, w których krwi i następowaniu jednego po drugim, nadzieja twoja dobra zostawała. Jagielonów szczątek i ostatek już poległ. Ozdoba twoja i korona głowy twojej z ciebie spada. Królewska córka, królewska żona, królewska siestrzeńcu matka tobie odeszła, która cię w przygodach twoich i zachwianiu podźwigała i podejmowała.

Żałuj Miłościwy Najaśniejszy Królu drugiej matki swojej, jedna cię urodziła człowiekiem, druga królem. Jedna cię wychowała, druga cię ozdobiła i wyniosła i w prawej macierzyńskiej miłości z tą co urodziła, zrównała.

W tobie Mił[ościwy] Królu krew Jagiełowa po matce zostając, do ciebie się krew wielkich królów naszych polskich i z królestwem ich przenosząc, smutek nasz po zejściu domu tego gasi. Niechże w tobie żyje Jagieło i w synu namilszym twoim ożyje Władysław i onych Kazimirzów, Olbrychtów, Alexandrów i tego, którego imię nosisz Zygmunta i Augusta syna jego i niech żyje pobożność, mądrość, męstwo, łaskawość, szczodrobliwość i miłość poddanych i krwie swojej i ine królewskie cnoty, których w Waszej K. M. już z łaski Bożej zażywamy, Boże aby do końca tym więcej.

Płaczcie też domownicy, nie paniey i gospodyniey, ale matki swojej, która was jako dzieci swe miłowała, o wasze się krzywdy zastawiała, was pilnie opatrowała i nikogoż na testamencie aż do namniejszego kuchcika nie zapomniała.

Córki polskie i białegłowy wszytkich stanów płaczcie. Utraciliście matkę, która was w jedwabie odziewała i złote szaty strojom waszym dawała. Miałyście płci swej wielką ozdobę i pociechę. Córki wasze wychowywała i wyposażała i wszelkiej radości przyczyną wam była. O jakiemi łzami tę utratę ugasicie?

Płaczcie sieroty i wdowy i ukrzywdzone niewiasty, miałyście gotową ucieczkę i pomoc w trwogach i doległościach waszych, a jako nad oną Dorką łzy wylewając, suknie które wam dawała i pomocy wszelakie przed Panem Bogiem ukazujcie.

Płaczcie klasztory, mniszki i szpitale. Odeszła wam dobrodziejka, do której oczy wasze obrócone były, która odziewała, broniła, karmiła.

Płaczmy wszyscy, iżeśmy utracili królową i matkę naszą, do którejeśmy mówić ony słowa mogli: „Tyś była chlubą narodu naszego, tyś uweselała poddane twoje, tyś była ozdobą ludu twego. Tyś była przykładem życia królewskiego i chrześcijańskiego, z ciebieśmy mieli nie tylo pomocy i uweselenie, ale i zbudowanie. Tyś cnotami swemi zamknęła królewską Jagiełowską krew i domowi twemu takiś piękny koniec i zamknienie ześciem swoim dała, cnoty i miłość ku poddanym wyrażając”.

Płać ci Boże ty zasługi w królestwie onym, któregoś pragnęła, gdyś słabość i niestatek tego królestwa widziała i doznawała. Tam cię niech Chrystus twój przyjmie, któremuś służyła i któregoś nie widząc miłowała. Tam zasiadłaś z przodkami swemi, z dobremi i Bogu miłemi królami naszemi, którzy tu nam służąc, odpłaty tam czekali. Z nimi i wszytkimi wybranymi użyj chwały wiecznej. Wybaw cię P. Bóg od sądu swego, od zatrzymania podziemnego, a przyprowadź cię do światłości swej, do wiecznego pokoju, do odpocznienia i radości bez końca. Przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego Amen.


 

Miniatura portretu Anny Jagiellonki z ok. 1553 roku; źródło: Wikipedia

224 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page