top of page
  • Zdjęcie autoraAGAD

„Najniespodziewaniej w świecie zrobiliśmy podróż w około ziemi”

Julian Fałat (1853-1929) to jeden z najwybitniejszych polskich akwarelistów. W swym życiorysie miał m.in. okres, kiedy pracował w Berlinie na dworze cesarza Wilhelma II. W latach 1895-1909 był dyrektorem Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie (od 1900 roku Akademia Sztuk Pięknych). W 1885 r. odbył podróż dookoła świata, którą zasponsorował mu jego przyjaciel Edward Simmler, zamożny bankier i miłośnik sztuki, spokrewniony z malarzem Józefem Simmlerem. W jej wyniku Fałat jako pierwszy polski artysta znalazł się w Japonii, która zafascynowała go tak bardzo, że stał się pierwszym przedstawicielem japonizmu w sztuce polskiej. Podróż dookoła świata opisał w swoich „Pamiętnikach” wydanych pośmiertnie w 1935 r.



W zbiorach Archiwum Głównego Akt Dawnych zachował się list Juliana Fałata napisany w czerwcu 1885 r. na parowcu SS City of Peking, którym malarz wraz ze swym kompanem Edwardem Simmlerem płynął z Japonii do San Francisco. List został napisany do Franciszka Wereszczaki (właściciela majątku Rajce), bratanka Maryli Wereszczakówny, wielkiej miłości Adama Mickiewicza. Fałat opisał w nim okoliczności swego wyjazdu. Z jego narracji wynika, że w pierwotnym zamyśle celem podróży miały stać się Indie. Jednak okazało się, że ze względu na nieodpowiednią porę roku, podróżnicy musieli zmienić plan i udali się do Japonii. Stamtąd przez Syberię zamierzali powrócić do Europy. Tymczasem w wyniku konfliktu angielsko-rosyjskiego niemożliwe było przedostanie się do Władywostoku. Przyjaciele postanowili więc wrócić do Europy najszybszą drogą, czyli przez Amerykę Północną. W tych okolicznościach ich podróż całkiem spontanicznie stała się podróżą dookoła świata. Można postawić w tym miejscu pytanie czy znana im była wydana w 1872 roku powieść Juliusza Verne’a pt. „W 80. dni dookoła świata”?




Kochany Panie Franciszku!

Pod koniec podróży mej, a raczej naszej posyłam tych słów parę, niechaj one rozjaśnią moje zniknięcie z powierzchni Europy i milczenie względem Pana Franciszka. Najniespodziewaniej w świecie spadła na mnie podróż nie lada, o której jeżeli Pan Franciszek nic nie wie, to dopiero się teraz dowie. Opuściwszy Warszawę utknąłem na parę tygodni w Monachium, aby cośkolwiek i jak najrychlej popracować, co by w Paryżu w pierwszej chwili niemożebnem było. Lecz w tydzień po przybyciu do Monachium, otrzymuję telegram z Berlina od przyjaciela mego Edward[a] Simmlera z Warszawy, żebym był gotów do dalekiej drogi. Na drugi dzień po telegramie przybywa projektodawca wyżej wzmiankowany Edward Simmler i po krótkich a zwięzłych debatach, gotuję się do podróży. Tego samego dnia wieczorem siedzieliśmy w drodze wagonie do Marsylii, nie mając ani chwili do stracenia, aby zastać jeszcze statek francuski idący do Indyi Wschodnich. Któżby będąc na moim miejscu nie zdecydował się tak szybko na tak ponętną podróż? Wśród warunków najprzyjemniejszych, jakie może zamożny przyjaciel postawić drugiemu.

Opuściłem Monachium i Europę tak nagle, że sam czułem nieraz czy to prawdą jest, że jestem już Port Said, a następnie Suez, Aden, Ceylon, Colombo i Sp. [Singapur?] wydały mi się, że to złudzenie, aby z pod zimnego i dżdżystego nieba Monachium być przeniesionym tak nagle w kraje wiecznego słońca, i to słońca o jakim poeci nie są w stanie wyśnić. Lecz pokazało się, że to słońce cudowne nie dające się niczem określić ma i swe ujemne strony, a mianowicie, że za nadto grzeje. Wskutek spóźnionej pory jaką wybraliśmy chcąc zrobić wycieczkę do Indyi , musieliśmy zmienić projekt, a to udać się do Japonji i stamtąd przez Sybir powrócić do Europy. Ja jednakże chcąc bodaj trochę zbadać tajniki tej cudownej natury tropikalnej zatrzymałem się w Singaporze o jeden stopień tylko oddalonem od równika, kiedy mój przyjaciel pojechał wprost do Yokohamy, by tam mię oczekiwać. W Singaporze (kolonia angielska) bawiłem przez pięć tygodni. Ten czas, z całej naszej podróży jedyny wypoczynek dłuższy, obróciłem na wyeksploatowanie artystyczne. I o ile mogłem o tyle zapełniłem moją tekę. Przybywszy do Japonji zastałem czas wiadomości niepokojące co do wojny Anglii z Rosją, a przez to samo w danym razie niemożność dostania się do Władywostoka, portu rosyjskiego w Syberji. Po naradzie zdecydowaliśmy jak najszybszy powrót do Europy, a najłatwiej i najprędzej można dostać się przez Amerykę i w tej chwili kreślę ten list dopływamy do San Francisco, gdzie uważamy się już jakbyśmy byli już w Europie.


Naturalnie że zostaniemy parę dni w San Francisco, z tydzień w Nowym Jorku. Obliczamy, że ostatniego lipca staniemy w Berlinie, a może i w Warszawie.

Tak więc najniespodziewaniej w świece zrobiliśmy podróż w około ziemi, którą już nawet możemy nazwać dokonaną, gdyż to co nam pozostaje jeszcze do przebycia, jest tylko małą cząstką wobec przestrzeni ogromnych, które mamy już poza sobą. O ile w pierwszej chwili pragnęliśmy nowości i aby jak najdalej być od Europy, o tyle teraz życzymy jej sobie i tęsknimy za wszystkim co europejskie, a dalej co polskie. Tematów do malowania nie brak, jak również i do opowiadania, i jak Pan Bóg da zajechać kiedy do Rajec i do Tuhanowicz, to będę mógł Panience Józefie przytaczać różne momenta, jakich ona nie doświadcza w podróżach, na mapie tylko, jak również o bliższych szczegółach tyczących się kolei, jaką ma Rosyja zbudować do Indyi, dokąd Panna Józefa eksportuje całą polską pszenicę.

O wszystkiem piszę, a o tem ani słowa co mi tak na sercu leży. Przede wszystkiem przepraszam Kochanego Pana Franciszka za tak długie milczenie, które tylko spowodowane było tak gwałtowną podróżą, jaka na mnie spadła i jak ją też również wykonujemy. „Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej” oto przysłowie, które nas pędzi do szybkiego powrotu. Tęsknota za krajem, za swojemi nie daje nam już spocząć od chwili, kiedy powiedzieliśmy odkąd poczyna się już powrót nasz.

Nic nie wiem co się dzieje w kraju, gdyż prócz kilku listów zaraz w początkach wysłanych z Europy do Calkutty żadnych więcej od dwóch miesięcy nie odebraliśmy, gdyż wskutek zmiany planu podróży, listy kazaliśmy ze wsząd zwrócić do Europy. Przede wszystkiem chciałbym się dowiedzieć gdzie Pan Franciszek wraz z Panią lato spędzają i czy zastanę Państwa na Litwie? W tej kwestyi jeśli łaska, proszę napisać słów parę do Krakowa pod adresem (Jul. Fałat na wystawie obrazów w Sukiennicach). Kończąc moje pismo zasyłam prośbę ucałowania rączek Pani. Pannie Józefie Tuhanowskiej i wszystkich w Tuhanowicach proszę złożyć moje ukłony, a samego Pana Franciszka ściskam i całuję najserdeczniej. Szczerze życzliwy

Jul. Fałat

Ocean Pacific

Steamer „City of Peking”

Dnia 10-go czerwca 1885.


(AGAD, Zbiór z Muzeum Narodowego, sygn. 918)


 

Ilustracje:

- „Na Statku” – akwarela na papierze autorstwa Juliana Fałata z 1885 r.; obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie; Źródło: https://www.pinakoteka.zascianek.pl/Falat/Index.htm

- Mapa podróży Fhileasa Fogga – ilustracja z pierwszego francuskojęzycznego wydania powieści Juliusza Verne’a; Źródło: Wikipedia

- Parowiec „City of Peking” opuszczający Zatokę San Francisco 25 maja 1898 r. (fotografia anonimowa); Źródło: Wikipedia.

62 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page